Pierwszy jesienny liść.

Dla mnie bezbarwny, ale ciągle żywy, wciąż pachnie zieloną przeszłością. Na jakim drzewie kołysał się z wiatrem, w którym lesie słuchał pieśni ptaków? Czy dotknęło go spojrzenie słońca? Co mi przyniósł w darze oprócz smutku? Jego jesień i moja jesień, to jedno, więc przyklejam go sobie do serca Niech zostanie ze mną na dobre i na złe, gdy na moim odludziu zamilkł nawet ptak..

Pierwszy jesienny liść. Read More

Miła niespodzianka

Na stronie internetowej Radia Gdańsk znalazłam wiadomość, że trzy dziennikarki z tej rozgłośni wygrały ogólnopolski konkurs na reportaż o tematyce morskiej. Jest między nimi i ten, który nagrała dla naszych potrzeb Magmar. On sie w konkursie nazywav”Zobaczyłam morze”. Julitko, Dawidzie, opłaciło sie spotkanie? Zaraz tu przytoczę to, co o tym reportażu napisano w tzw streszczeniu:”Helena skończyła 82 lata. 10 lat temu autorka reportażu spotkała ją na gdyńskim żaglowcu „Zawisza Czarny”. Wtedy pani Helena pierwszy raz poczuła, jak to jest znaleźć się na morzu. Potem już nie było takiej okazji, żeby popłynąć, ale morza nie zapomniała nigdy. podczas ostatniej wizyty dziennikarka spotkała w domu pani Heleny jej młodych przyjaciół: Dawida i Julitę. Dawid jest uczniem bohaterki reportażu. Napisał program komputerowy dla niewidomych. Julita uwielbia natomiast tematy morskie, pięknie śpiewa i jak się okazuje, uczestniczyła w tym samym projekcie „Zobaczyć morze”, tylko kilka lat później. Wizyta u Heleny kończy się nieoczekiwanie”. Pojęcia nie mam, co to miało znaczyć, bo przecież pani redaktor podrzuciła młodych na dworzec i nawet jeszcze podholowała ich do kolejki SKM. Może to miało zachęcić do posłuchania reportażu?

Miła niespodzianka Read More

Powitanie wracających z morza.

Przypłynęli nocą, ale wyokrętowanie wyznaczono na dziesiątąą rano więc zdążyłyśmy dojechać, żeby pani redaktor mogła jeszcze pogawędzić z załogantami. Mnie natomiast bardzo się chciało obejrzeć statek jak najdokładniej, bo przecież w przyszłym roku planuję wziąć udział w rejsie. Z bosmanem jako przewodnikiem zwiedziłam najpierw to, co na pokładzie, a potem już samodzielnie zeszłam pod pokład, żeby zwiedzić resztę, a więc przede wszystkim znalazłam różnorodne kajuty. Ucieszyłam się, że nie ma kubryku, bo to, co zapamiętałam z „Zawiszy”, to była masakra, kiedy 40 osób musiało oddychać tym samym powietrzem. Na tym statku są dwu,trzy i czteroosobowe kabinki i w każdej łazieneczka, a więc nie trzeba wychodzić na pokład do wspólnych ubikacji. Mesa, czyli jadalnia nie jest wprawdzie zbyt duża, ale spokojnie mieści dwie czteroosobowe wachty. Już się nie mogę doczekać, kiedy nastąpi ten czas, gdy i ja stanę się załogantką.

Powitanie wracających z morza. Read More

Mieszane uczucia.

Powinnam się cieszyć, bo lubię panią redaktor Annę Rębas, ale to, ile musi ponieść dla mnie trudu, bardzo mnie peszy. Żebyśmy razem mogły przywitać wracających z rejsu załogantów Kapitana Borhardta, pani Anna najpierw musi po mnie przyjechać do Gdyni, następnie po spotkaniu znów tu ze mną przyjechać, no i znów wrócić do Gdanska, gdzie mieszka. Tyle zachodu, więc jej powiedziałam, że nie chciałabym jej sprawiać tego kłopotu, ale nic nie pomogło i jutro tu po mnie będzie. Po powrocie opowiem, jak było i chociaż nie jestem jeszcze całkiem zdrowa, bo złapałam infekcję wirusową, może ją zgubię w ciągu jutrzejszego dnia?

Mieszane uczucia. Read More