Jeszcze we wczesnym dzieciństwie, kiedy mama wychodziła do pracy, zostawiała mi włączone radio. Słuchałam
wszystkiego, jak leci. Często niewiele z tego rozumiałam, ale kiedy nadawano piosenki, dużo z nich umiałam
już na pamięć i mogłam śpiewać razem z wykonawcami.Bardzo śmiesznie to pewnie brzmiało, kiedy dwulatka
śpiewała na przykład taki tekst: "Już taki jestem zimny drań i dobrze mi z tym bez dwóch zdań"… Z radiem
jednak zżyłam się do tego stopnia, że grało mi na okrągło przez cały czas nadawania. W nocy radio milczało,
więc póki nie zasnęłam, było mi smutno, a nawet czasem straszno. W czasie II Wojny Światowej radia w
naszym domu nie było, bo mogli je mieć tylko ci, którzy mieli przynależność do angedojcz. Moja rodzina
natomiast nie zmieniła obywatelstwa.Pozostaliśmy Polakami i chociaż byliśmy dyskryminowani, nie daliśmy
się omamić różnymi obietnicami. Kiedy wojna się skończyła, radioodbiornik znów zagościł w naszym domu
i od razu zrobiło się swojsko i wesoło. Byłam już na tyle duża, że umiałam wybierać, czego chcę słuchać.
Oprócz audycji dla dzieci chętnie słuchałam zespołu akordeonistów esołowskiego. Umiałam też już rozpoznawać
głosy spikerów, a szczególnie sobie upodobałam panią Stellę Weber.
Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że tak się nazywa,Wystarczył mi jej gardłowy niski głos, którym się wyróżniała
spośród innych spikerów. Dużo póśniej się okazało, bo już po wielu latach, że moja ulubiona spikerka
dla Polskiego Związku Niewidomych czyta książkii mówione na użytek jego członków.Kiedy wysłuchałam
pierwszej z nich pod tytułem "niedobra miłość" Zofii Nalkowskiej, natychmiast napisałam do pani Stelli
i opowiedziałam jej, jak bardzo lubiłam w radiu jej dyżury Odpowiedziała na mój list i odtąd zaczęła
się nasza długoletnia przyjaźń. Ona to sprawiła, że zdecydowałam się wziąć udział w amatorskim konkursie
na utwory Moniuszki w Kudowie Zdroju, ale o tym, to już w nastepnym wpisie. Natomiast to wspomnienie
zamieszczam tu z tego powodu, że dziś obchodzimy Dzień Radia..
Oj wciągnął mnie ten wpis. bo i ja słuchałam radia jak byłam mała. I też do tej pory pamiętam fragmenty
piosenek np które śpiewał o ile dobrze pamiętam Kazimierz Kowalski. Szczególnie piosenki mi utkwiły w
pamięci. Ale swoją drogą ciekawa jestem twoich przeżyć z dzieciństwa. Jak wteddy bbyło, jakty oceniałaś
tą sytuację z perspektywy dziecka.
U nas też jak pamiętam radjo zawsze grało nawet w nocy. Teraz kiedy rodzice nie żyją to i tak w domu musi coś grać bo nie lubię ciszy.
O tak, był dzień radia, bardzo dobrze go pamiętam i wpis cudny. Jak zwykle mnie zaciekawiłaś. :*
Hmmm, też słuchałem dużo radia w dzieciństwie.
Ale działało to na zasadzie, że sam sobie ustawiałem stacje w mojej wieży, no i jakiegoś niemieckiego radia n-joy się słuchało, zetki, rmfki, jedynki też, ale mi do gustu aż tak nie przypadła.
Nadal lubię radio, nawet do tego stopnia, że robię DXy, itp.
Czy to znaczy, że masz radyjko krótkofalowe?
Ja też do dziś śpię przy szumach eteru i posiadam prócz normalnego odbiornika też i tzw. skaner radiowy, którym czasami lubię się bawić, żeby posłuchać co się dzieje w dalszych pasmach radiowego eteru.
A w łączności się jeszcze bawisz? Mam na myśli pasmo dwumetrowe.
Tak mam krótkofalowe radyjko.
A robisz jakieś łączności?
nie
bo nie mam licencji, a nawet gdybym chciał robić pirackie XD to nie mam czym nadawać.
A ja bym sobie chociaż jeszcze posłuchała, bo o nadawaniu też już nie ma mowy. W razie draki nie miałabym się czym okazać, bo gdzieś zawieruszyłam certyfikat i nie pamiętam znaku.
SZalenie ciekawy wpis