Zawsze, kiedy się kończy rok szkolny, szkoda mi wyrzucać różnych notatek i prac moich uczniów, ale gdybym tego nie robiła, utonęłabym chyba w górze papieru. Dlatego już nawet nie zaglądam do tego, co muszę wyrzucić i tylko, jeśli któryś z uczniów chce, daję mu jego prace. Jednak rzadko się zdarza, by ktoś sobie tego życzył. Jeszcze tylko dwukrotnie przed wakacjami przyjdę do szkoły, bo na zakończenie nigdy nie chodzę. Nie lubię tych pożegnań. Natomiast na początek roku zwykle się zjawiam, ale z daleka. Siedzę sobie w gabinecie i wszystko wiem, bo nawet jeśli komunikaty są z sali, mikrofony mi wszystko przekazują. Zwykle tak bywa, że pierwszy szkolny tydzień, to jakby jeszcze wakacje, bo układanie planu, ustalanie ilości godzin, więc sobie można jeszcze trochę poodpoczywać. No, ale na razie to jeszcze daleka sprawa, więc wszystko przed nami.
Tak pożegnania są ciężkie. Przyznam się szczerze że i ja nigdy nie lubiłam roku szkolnego. Takie to było nadęte pompatyczne. I jeszcze trzeba było obowiązkowo wysłuchiwać przez radio przemowy jakiegoś tam ministra od edukacji do nauczycieli i dzieci. To było okropne. Wtedy jako uczennica miałam dośćć tego. Czekało się z utęsknieniem na wakacje. Tak to wtedy odbierałam.
No pewnie, wszystko przed tobą, więc odpoczywaj. 🙂