Posted on

Tak się zrobiło parno na dworze, że nawet mój piesek schował się pod kołdrę, ale gdybym ja schowała głowę pod kołdrę, to bym się z pewnością udusiła. Jednak zwierzaczki mają jakąś swoją prywatną politykę, skoro tak właśnie reagują na trudności atmosferyczne. A ja, żeby sobie poprawić humor, idę zjeść truskawki ze śmietaną i cukrem.

14 Replies to “Niechby choć trochę pogrzmiało!”

  1. Też czekam na burzę bo nie mam żadnej porządnej burzy nagranej 🙂 chociaż u nas jest dzisiaj troszeczkę chłodniej

  2. Szczerze to bym się ucieszył jakby mnie coś trzasnęlo. Wie pani, generalnie jest mało rzeczy których się boję.

  3. Tak sobie myślę, że pewnie byś nawet nie zaauważył, jak to jest, kiedy piorun zabija. Ktoś mi kiedyś powiedział, że póki słyszę odgłosy grzmotów, nie ma obawy, że to we mnie trzasnęło. A jeśli chodzi o mnie, to najbardziej boję się wojny i tego, co ona ze sobą niesie. Przeżyłam już jedną jako małe dziecko, ale wtedy jeszcze niewiele rozumiałam. Natomiast teraz, kiedy się tyle o wojnie naczytałam i tyle słyszę o różnych zagrożeniach, nie chciałabym jej przeżywać.

  4. Ja też bym nie chciała przeżywać wojny. Bo byłaby ona o wiele straszniejsza niż wszyystkie które były dotychczas. Nawet nie umiem o tym myśleć. po prostu się boję.

  5. Na sczęście na razie chyba nam nic takiego nie grozi, ale tak się też wydawało w 39 roku, a jdnak.. o cóż, pożyjemy, zobaczymy.

  6. Martwi mnie to że człowiek jest często lekko myślny i egoistyczny. Zamiast wyciągnąć wniosek – lekcję z tego co było, nie rozdrapywać starych ran iść do przodu i starać się nie popełniać dawnych błędów. My Polacy jakoś tak mamy że jak jest źle, to wielka mobilizacja i każdy stara się to zmienić, a jak jest dobrze, to nie zbyt długo, bo trza coś zknocić

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *