Posted on

Relacje: Reportaż. Po prostu być
Izabela Nowakowska-Teofilak

Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, jednak tę starość niezbyt
szanujemy. Dawniej kojarzona z godnością i mądrością, dziś ma status
niepewny lub podrzędny. Nie nadąża za tempem zmian, nie rozumie młodych,
miewa zmienne nastroje, jest uparta i smutna. Starsi ludzie totalnie
wypadli ze współczesnego obiegu. Co zrobić, żeby wrócili?
W pewnym podwarszawskim miasteczku przestrzeń seniora, fajna skądinąd
inicjatywa, której celem jest aktywizacja osób starszych, znajduje się
tuż za bramą cmentarza. Wyobraź sobie, że masz 80 lat, idziesz do
miejsca, w którym masz się dowiedzieć o czekających cię perspektywach, a
po drodze mijasz rzędy nagrobków. Brzmi jak ponury żart, ale doskonale
obrazuje nasze podejście do seniorów. Niby się o nich troszczymy, chcemy
dobrze, ale przy tym zachowujemy się często jak słoń w składzie
porcelany. Nie pytamy, nie rozmawiamy, narzucamy swoją wizję świata,
ubezwłasnowolniamy, infantylizujemy. Wydaje nam się, że wiemy lepiej, bo
jakie pojęcie o współczesnym świecie może mieć ktoś, kto urodził się i
dorastał w poprzedniej epoce?
– Kiedy pracowałam w domu opieki, nikt tam nawet nie pytał
podopiecznych, w co chcą się ubrać. Opiekunka po prostu wyciągała z
szafy pierwsze lepsze rzeczy. A przecież dla każdego z nas, zwłaszcza
dla kobiet, wybór ubrania to kwestia podstawowa. Nie wyobrażam sobie, że
ktoś miałby za mnie podejmować tę decyzję, ale starsze osoby łatwo się
na to godzą, bo z racji czasów, w których żyły, nie wykształciły w sobie
asertywności, umiejętności mówienia o swoich potrzebach – opowiada
Dagmara Szymczak, coach pokolenia silver i prezeska Fundacji Dignum,
której misją jest przywracanie godności życia osobom starszym i
niepełnosprawnym.
Jej zdaniem ta rezygnacja jest często objawem depresji, na którą według
jej szacunków cierpi nawet 90 proc. seniorów. Czy ta depresja wynika ze
świadomości upływającego czasu, zbliżającego się końca i bezsilności?
– To indywidualna kwestia, ale bez wątpienia na obniżony nastrój
seniorów wpływa dojmująca w tej grupie samotność, wykluczenie i brak
możliwości realizowania siebie. Starsi ludzie nie mają pojęcia, co
mogliby robić we współczesnym świecie, czują się niepotrzebni – odpowiada.
Czas na kawę
Z badań przeprowadzonych przez Justynę Michalik z Dolnośląskiej Szkoły
Wyższej wynika, że „zdaniem młodych ludzi dzięki realizowaniu wielu
programów wspierających osoby starsze ta grupa społeczna nie powinna
czuć się marginalizowana. Kluby seniora organizują czas wolny, pomagają
zawierać nowe znajomości, co pozwala zerwać z poczuciem osamotnienia,
natomiast kluby sportowe w spierają osoby starsze w podejmowaniu
aktywności fizycznej”. Według respondentów to sami seniorzy nie są
zainteresowani, wolą zostać w domu, skazując się na samowykluczenie. W
dodatku cechuje ich nieznośny brak chęci do życia, zmienne nastroje,
upór, zbytnia ostrożność, rozwaga oraz obawa przed ryzykiem. To z
perspektywy młodszego pokolenia tylko kilka z wielu cech, które
przeszkadzają starszym być akceptowanymi społecznie. Krótko mówiąc, w
głębi duszy myślimy, że sami sobie są winni, bo ustawiają się na wspak.
Dagmara Szymczak widzi to trochę inaczej.
– Prawda jest taka, że wszystkie systemowe rozwiązania razem wzięte są
niewystarczające. Kluby seniora, zajęcia sportowe czy inne tego typu
rozrywki są głównie dostępne w miastach, życie starszych ludzi na
prowincji wygląda zupełnie inaczej. Poza tym nie każdy z nich odnajduje
się w proponowanych aktywnościach, a ci, którzy chcieliby z nich
skorzystać, nie zawsze są w stanie do nich dotrzeć. Część osób jest
uwięziona w domach ze względu na swoją niepełnosprawność albo
niesprawność, ich potrzeby są naprawdę podstawowe. Marzą o tym, by ktoś
przyszedł do nich, wypił z nimi herbatę, pobył, porozmawiał, dał
poczucie, że są potrzebni. Tymczasem wszyscy wokół nieustannie pędzą.
Pochłonięci tysiącem obowiązków nie mamy czasu, by żyć własnym życiem,
siłą rzeczy nie potrafimy więc włączyć do niego bliskich, słabszych,
potrzebujących. W efekcie, kiedy w ramach działalności fundacji
przywozimy posiłki swoim podopiecznym, dla wielu z nich jest to jedyny
kontakt z człowiekiem w ciągu całego tygodnia. Tak bardzo są spragnieni
rozmowy, że trudno od nich wyjść – wyjaśnia.
Podobne historie to w jej pracy codzienność. Kilka tygodni temu
zaprosiła do kawiarni starszą panią, która jak się okazało, ostatni raz
była na kawie z koleżanką kilkanaście lat temu. Jej szczęście kosztowało
Dagmarę jedno popołudnie. Niby nie trzeba wiele, ale tak naprawdę mamy
mnóstwo do zrobienia, bo najtrudniej zmienić myślenie i stereotypowy
obraz starości postrzeganej przede wszystkim jako rodzaj ułomności
fizycznej i psychicznej.
Stare drzewa
Lubimy myśleć, że starsi ludzie potrzebują przede wszystkim spokoju,
traktujemy ich więc często przedmiotowo. Wyjazd nad morze? Podróż za
bardzo zmęczy babcię. Wyjście do kina? To nie w dziadka stylu.
Prezeska Fundacji Dignum uważa, że byłoby lepiej zapytać o zdanie samego
seniora. I przytacza opowieść koleżanki mieszkającej w Hiszpanii, gdzie
naturalne jest, że starsze osoby zabiera się do restauracji, kina,
teatru, wszędzie. Kiedy rodzina wybiera się n a wakacje, senior jedzie z
nimi. Tymczasem my zamykamy starszych ludzi w domu, pozbawiając ich
często zupełnie kontaktu ze światem. Wielu z nich nie ma w sobie tyle
odwagi, by samodzielnie wybrać się choćby do pobliskiej cukierni. A dla
człowieka, który z natury jest istotą stadną, taka izolacja jest
najgorszą karą. Nie bez przyczyny skazujemy na nią przecież przestępców.
Powielając takie schematy z pokolenia na pokolenie i przekazując te
wzorce swoim dzieciom, fundujemy sobie zatem niezbyt kolorową przyszłość.
– A może wystarczy pamiętać o tym, że podstawową kwestią dla każdego,
jest to, by traktowano nas podmiotowo – proponuje Dagmara Szymczak. –
Pytanie o zdanie, począwszy od tego, co chcesz zjeść, po to, co
planujesz zrobić ze swoim życiem, przywraca godność, daje wolność i
autonomię, nawet tym, dla których własne ciało stało się ograniczeniem.
Świat młodych
Kiedy moja babcia narzekała na samotność, pytaliśmy ją często, dlaczego
nie wyjdzie przed blok, gdzie na ławce gromadziła się cała rada
okolicznych seniorów. Oburzona odpowiadała: „a o czym ja mam z tymi
starcami rozmawiać?”. Sama wówczas przekroczyła już osiemdziesiątkę. Im
dalej w las, tym bardziej ją rozumiem. Kiedy urodził się mój syn, szybko
przestałam się umawiać na kawę z matkami niemowląt, bo zrozumiałam, że
to żadna odskocznia od moich obowiązków. Nie chciałam rozmawiać o
kolkach i nieprzespanych nocach.
Nie bez kozery mówi się, że monotonia bywa zabójcza. Młodzi mają wybór,
ale mieszkańcy domów opieki do niedawna go nie mieli, byli skazani
wyłącznie na swoje towarzystwo. Na szczęście odchodzi się już powoli od
tworzenia enklaw dla seniorów. W 2019 roku na łódzkim Śródmieściu
otwarto pierwszy w Polsce dom wielopokoleniowy. Opuszczoną XIX-wieczną
rezydencję wyremontowano i podzielono na mieszkania dla seniorów, osób
niepełnosprawnych ruchowo i wychowanków domów dziecka. Ważnym punktem
projektu było stworzenie świetlicy, czyli przestrzeni do
międzypokoleniowych spotkań, realizacji hobby i podejmowania wspólnych
decyzji.
We Wrocławiu, gdzie mieszka Dagmara Szymczak, powstało natomiast
samowystarczalne osiedle WUWA 2, na którym jest także dom seniora, a w
nim stołówka dostępna dla wszystkich mieszkańców osiedla. Każdy może
przyjść, wykupić obiad i zjeść go razem z seniorami.
Tego typu rozwiązania to już nie tylko domena dużych miast. W niewielkim
podwarszawskim Żyrardowie w sąsiedztwie domu opieki stworzono kameralny
park seniora. Jest w nim tężnia solankowa, siłownia, wypożyczalnia
rowerów, kilka cukierni i kawiarnia. Lubię chodzić tam z synkiem, bo to
jedyne miejsce, w którym mogę poczytać książkę. Wypoczywające w parku
seniorki natychmiast zaczynają go animować. On ma kompanki do zabawy,
starsze panie misję, a ja chwilę dla siebie. Same korzyści.
Szydełkowanie i taniec
Co jeszcze możemy zrobić, by starsi ludzie nie wycofywali się zbyt
wcześnie z życia? Choć pytam o to ekspertkę, która od lat pracuje z
seniorami, nie dostaję gotowego rozwiązania.
– To bardzo duża grupa, należą do niej zarówno 60-, jak i 90-latkowie,
każdy z nich ma inne doświadczenie życiowe, potrzeby, możliwości i
ograniczenia. – tłumaczy Dagmara Szymczak.
Po chwili dodaje jednak, że jej zdaniem większość seniorów potrzebuje
mentalnego wsparcia, dlatego warto zapewnić im kontakt z psychologiem.
Choć większość na początku oponuje, boi się, to pierwsze spotkanie ze
specjalistą zazwyczaj przełamuje lody, bo każdy chce być wysłuchany i
zrozumiany. Dlatego nowym projektem Dagmary Szymczak jest coaching dla
seniorów, który ma pomóc im odkryć swój potencjał, zachęcić ich do
podejmowania działań dla samych siebie.
Młodzi szukają inspiracji i motywacji w Internecie oraz mediach
społecznościowych, ale dla wielu seniorów to obca planeta. Warto być
więc ich przewodnikiem i pokazywać inicjatywy takie jak na przykład Oh
My Grandma!
– Pomysł zrodził się z potrzeby bycia potrzebnym – tłumaczy współautorka
konceptu Anna Lewicka. – Jesteśmy społecznością, która daje możliwość
zaangażowania się seniorkom w zajęcie dające radość innym, a im samym
satysfakcję i dodatkowe pieniądze do emerytury. Sprzedajemy to, co
babcie potrafią robić najlepiej, czyli piękne robótki tworzone z
miłością i troską. Promujemy ich prace w Internecie, pokazujemy, że mogą
być potrzebne. Zespół wciąż się powiększa; by do niego dołączyć,
wystarczą chęci, druty do dziergania i szydełko.
Z kolei dla seniorów otwartych na nowe doświadczenia Paulina Braun
cyklicznie ogłasza na Facebooku Dancing międzypokoleniowy, imprezę,
którą wspólnie prowadzą didżeje seniorzy i przedstawiciele młodego
pokolenia, a na parkiecie bawią się dziadkowie i wnuki. Pierwsi oswajają
się ze współczesną j muzyką, poznają popularne młodzieżowe kawiarnie i
kluby. Drudzy odkrywają, przy czym tańczyli ich rodzice i dziadkowie, a
także to, że dobra zabawa zaciera granice wieku. Kolejnym działaniem
Dancingu jest stworzenie Senior Djs Academy, czyli akademii, w której
seniorzy będą się uczyć zawodu didżeja.
Takich inicjatyw jest mnóstwo, problem polega na tym, że wykluczeni z
wirtualnego świata seniorzy zwyczajnie o tym nie wiedzą.
Międzypokoleniowa komunikacja zbyt często zawodzi.
Bądź jak taksówkarz
Niektórzy być może znają historię przedstawioną przez pisarza i
reportera Witolda Szabłowskiego. Opowiedział mu ją warszawski
taksówkarz, pan Irek, który woził czasami samotną 94-latkę. Gawędzili po
drodze niezobowiązująco, ale pewnego dnia kobieta wsiadła do samochodu z
sernikiem. Zapamiętała, że taksówkarz ma córkę i upiekła ciasto
specjalnie dla niej. „Pomyślałem sobie: jak ona w ten sposób, to ja też
– opowiada kierowca. – I następnym razem, jak zadzwoniła, że jedziemy do
przychodni, to przyjechałem z szarlotką. Woziłem ją potem nie raz i nie
dwa. W domu u mnie była. Ja u niej. Kilka razy jej pomagałem zakupy
wnieść. Zaprosiła na herbatę. Albumy pokazała »Wszyscy oni już nie żyją«
– popłakała się. Dużo opowiada. Zaprzyjaźniliśmy się bardzo. Zeszłego
lata wybieraliśmy się z rodziną nad morze. Urlop zaklepany, zadatek
zapłacony. I dwa dni przed wyjazdem dzwoni babcia. Że ma operację. I
żeby ją zawieźć. I płacze. Że się boi. Pytam żonę, co robić. A żona:
przecież dobrze wiesz co. Zawiozłem rodzinę i następnej nocy ruszyłem do
babci. Podjechałem pod kamienicę, zdążyłem się jeszcze chwilę zdrzemnąć
i 7.30 dzwonię, że jestem. Słowa jej nie powiedziałem, że przyjechałem z
Ustki. Myślała, że jestem normalnie w pracy. Zaprowadziłem babcię na
oddział, przytuliłem, jakbym kogoś z rodziny odprowadzał. I jak już ją
wzięli, to w auto i z powrotem do Ustki. Babcia wyszła po tygodniu, cała
i zdrowa. Do dzisiaj nie wie, że wtedy specjalnie dla niej z Ustki
leciałem”.
Ta historia to najbardziej wymowny poradnik o tym, co zrobić, by
seniorom chciało się żyć. Wystarczy przede wszystkim słuchać, rozmawiać
i po prostu być.

4 Replies to “Reportaż który warto przeczytać.”

  1. Święta prawda. Bardzo często nie zastanawiamy się nad tym, że przez takie podejście do ludzi starszych sami sobie szykujemy taką przyszłość. Kiedyś czytałam takie opowiadanie, w którym jego bohater, mały chłopiec widział, jak jego rodzice źle traktowali dziadka. A on się bardzo z nim związał. Gdy dziadek zachorował, rodzice uznali, że dziadek więcej z nimi mieszkać nie może i musi się przenieść do komórki. Po jakimś czasie dziadek zmarł, a chłopiec bardzo to przeżył. Po pogrzebie rodzice zauważyli, że chłopca nie ma. Zaczęli go szukać. Aż znaleźli go w ogrodzie. Kopał w ziemi jamę. Gdy go spytali co robi odpowiedział, że buduje komórkę dla nich, żeby tam zamieszkali jak się zestarzeją. I niech to będzie refleksja i mój komentarz do tego reportażu. I jeszcze dodam, że bardzo wzrószyła mnie historia tego taksuwkarza.

  2. Ciężko się przestawić na nową rzeczywistość, ale mam nadzieję, że mi się to uda w czasie ostatniego roku pracy, bo bardzo będę nad tym pracowała.

  3. Rozumiem cię doskonale, bo mnie do tej pory jest się ciężko przestawić z aktywności, bo jak pamiętasz, jeździłam, zwiedzałam, śpiewałam w hurze. A teraz co? Mam czasami wrażenie, że jestem takim zużytym niepotrzebnym śmieciem. Zrobił co swoje, to do kosza z nim. Jak nie można wpełni samodzielnie funkcjonować. Owszem, staram się trzymać, ale czasem takie dumki nie wiedzieć skąd człowieka nachodzą.

  4. Jest tak zwłaszcza wtedy, gdy nawet najbliżsi znajomi o nas zapominają. Teraz, gdy choruję bardziej niż zwykle, nie lubię samotności, ale i pierwsza nie wychodzę do ludzi, bo tak naprawdę, to nie ma z czym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *