Piątek to jedyny dzień, który nalezy jeszcze do dotychczasowego życia, bo reszta to już tylko wspomnienia i oczekiwanie na wiadome. Natomiast piątek, to dzien szkolny, kiedy jeszcze mogę coś dawać uczniom przez 7 godzin i to mnie trzyma przy życiu.
Stopniowo trzeba się godzić z nieuchronnym, bo taka jest kolej rzeczy i nic się już na to nie da zaradzić.
Może mi się uda zaakceptować nową rzeczywistość w ciągu ostatniego roku nauczania albo zdarzy się coś, co przedłuży moją aktywność?
Pani Helenko, a zna Pani powiedzenie "jesień życia"? Każda pora roku jest potrzebna, ta także, nie wydaje się Pani? 🙂
AAAAAAA MYYYYYY?
Pani jest babcią kilkunastu dzieciaków, którym Pani może przekazać wiele muzycznych rarytasów.
Przecież my moglibyśmy być pani wnukami, nawet prawnukami.
A kto mnie wczoraj przytulał i pocieszał gdy było mi smutno.
Dzisiaj ja to czynię.
Nie wiem jak mo żna się przygotować na, ale wiem, że jest wiele osob, które Pani potrzebują.
Pani doświadczenia, mądrych rad i tego niesamowitego ciepła.
Mój telefon i mail jest do Pani dyspozycji!
Życzę Pani, żeby jak najdłużej mogła Pani pracować, bo to bardzo ważne dla obu stron, zarówno dla Pani, jak i dla uczniów. Na marginesie, z oczywistych względów jest Pani jedną z osób, które tworzą GSS takim, jakim go pamiętam. Ze smutkiem opserwuję odchodzenie kolejnych nauczycieli stamtąd i tym bardziej mam nadzieję, że Pani tam jeszcze będzie, bo to ludzie tworzą miejsce, a nie ściany.
Wszystko zależy od tego, jak się komu ta jesień życia ułoży. Jesień jesieni nierówna.
Dlatego to dla mnie żadne pocieszenie. Natomiast tak Magmar jak i Ambulocet znaleźli inną drogę, żeby mi dodać ducha.
W kolejnym wpisie pokażę am pisany reportaż, który w szerszym znaczeniu omawia trudne problemy seniorów.
Ależ Pani Helenko, niech Pani spojrzy na dzieci ze szkoły, którym Pani pomogła. Przecież obie dobrze wiemy, że gdyby nie Pani, te dzieciaki mogłyby znajdować się w zupełnie innym miejscu, przynajmniej samodzielnościowo. Trochę znam tamte realia, Pani także je zna, dużo lepiej ode mnie. Jeżeli wciąż porównać życie do pór roku, to nasuwa mi się skojarzenie z jabłonią – gdy kwitnie, jest sama w sobie piękna; potem kwiaty opadają i wydaje się, że drzewo już nie jest potrzebne, zwłaszcza gdy owoce już dojrzeją i opadną, ale gdyby nie jabłoń, nie byłoby słodkich jabłek, które jedzą ludzie.
Kontunuując myśl, gdyby nie ta jabłoń, może nie byłoby paru innych, fajnych jabłonek.
Julitka, obraz bezczelności. Młoda osoba, w porównaniu do p. Helenki podlotek pozwala sobie czynić wpisy o jesieni życia w sposób pozbawiony empatii i nie przystający do aktywności i działalności bohaterki. Czytając między wierszami bez problemu rozumiemy, że Julitka ma poglądy w rodzaju: to już jesień życia, nie narzekaj, lecz idź na zasłużoną emeryturę.
@Paula Szczęśliwie znamy się z Panią Helenką tak dobrze, by nie musieć zwracać uwagi na tego typu komentarze. Pani Helenka dobrze wie, jak ją szanuję i za co jej dziękuję. Z resztą podobnie zachowuje się cała społeczność Eltena. A podlotkiem nie jestem o tyle, iż okres tzw. dojrzewania też mam już za sobą. Jestem kobietą pracującą, zdobywam kolejne szczeble swojej własnej drabiny, pośrednio również dzięki Pani Helence. Mam już pewne, choć dużo mniejsze od Pani Helenki, doświadczenia życiowe i wiem, co to bezradność, zwłaszcza gdy nie można zrobić lub powiedzieć tego, co się naprawdę chce. Znam ją osobiście, prawdopodobnie w przeciwieństwie do Ciebie. 🙂
Heh, bardzo pozytywnie o sobie piszesz, jednak Twój wpis wskazywał na brak dojrzałości i empatii. Zresztą p. Helenka również nie była nim zachwycona.
A o tym to już pozwólmy zadecydować samej zainteresowanej. 🙂 Nie przypuszczam, byś miała kompetencje, by to oceniać. Zwłaszcza, że nie odniosłaś się do reszty postawionych przeze mnie argumentów, a nie było ich mało, jak również do moich kolejnych, następujących po sobie komentarzy. A ponieważ się nie odniosłaś, stwierdzam, że jesteś trollem i sprawę uznaje za zakończoną.
Jeszcze żeby przynajmniej mój komentarz uczynić merytorycznym dodam, Pani Helenko, że plony z dotychczasowego życia są doprawdy ogromne. I tym trzeba się cieszyć. Bo przecież gdyby nie Pani, pośrednio nie powstałaby chociażby fundacja!
Z resztą Pani dobrze wie, że jak się robi smutno, to do naszej dwójki zawsze można napisać lub zadzwonić, jak wielokrotnie pisałam. 🙂
Dajmy spokój tej wymianie komentarzy, bo każda z nas inaczej odbiera pewne sformułowania i tylko trzeba sobie zdać sprawę z tego, że co by nie mówić, problem jest trudny i trzeba się z nim umieć zaprzyjaźnić.
Oczywiście, że jest trudno. Ale na pewno przyjdą lepsze dni. 🙂 Takie, kiedy łatwiej będzie myśleć, że jest w miarę dobrze.