Posted on

No i los wybrał za mnie. Moja asystentka, która mnie miała zawieźć do Lasek, niespodziewanie zaskoczona została chorobą swojego taty i już mowy nie ma o żadnym ze mną wyjeździe, bo w każdej chwili może nastąpić to najgorsze. Do rodzinki także nie jadę, bo ona zamiast kościoła wybiera podgląd telewizyjny, a ja potrzebuję tradycyjnego Wielkanocnego przeżywania. No więc będzie tak: W Dzień Zmartwychwstania Pańskiego zabierze mnie do kościoła jedna ze znajomych, a potem pójdę do niej i jej rodziny na wielkanocne śniadanie. No i fajnie, bo resztę czasu pozytywnie spędzę w domu, bo jestem w trakcie tworzenia nowej książki, która ma już 12 rozdziałów.
Tak więc spokojnie oddam się dalszej pracy nad nią, a jak się okaże, że wena mnie nie opuści, powinnam jeszcze w tym roku oddać książkę do druku.No, to życzcie mi, żeby plan się powiódł, a ja am życzę przede wszystkim spokoju i ładu w sercach nie tylko na te święta, ale na dalszy długi czas. Niech Wam będzie tak, jak sobie życzycie!

12 Replies to “A jednak z domu.”

  1. A nie mogłaby Pani pojechać Pendolino na Centralną, a tam wziąć taksówkę do Lasek? Znam jednego miłego pana, który By pani na pewno pomógł. Szkoda, że Pani wcześniej nie powiedziała. Trochę by to pewnie kosztowało, ale spokojnie dostałaby się Pani do Lasek.

  2. Przede wszystkim to gratuluję i życzę owocnego pisania. A poza tym to wiele błogosławieństwa bożego na te święta. Niech będą pogodne i spokojne. Chrystus Zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał. A na koniec muszę przyznać, że i dla mnie tradycyjne święta pójście do cerkwii jest dla mnie najcenniejsze. Tego nic nie zastąpi.

  3. Wszystko zależy od tego, jak długo pożyję, bo tytuł książki brzmi:"W obrębie dostępnego czasu", więc wszystko to, co tu i teraz może się znaleźć w tej książce. W związku z tym nie umiem przewidzieć, jaki rozmiar osiągnie to "dzieło".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *