Posted on

Tym razem towarzyszyła mi także pani redaktor Anna Rębas, która zebrała spory materiał do przyszłego reportażu. Przyjechałyśmy już w piątek, żeby spokojnie ogarnąć wszystko, zanim tłumy pielgrzymów następnego dnia nam to uniemożliwią. Tak więc byłam w pokoju Matki Czackiej, gdzie znajduje się sarkofag i klęcznik z okienkiem, przez które widać malutką czarną kostkę z Jej doczesnych szczątków. Wpisana ładnym stylem do księgi pamiątkowej, napełniona nadzieją, że Matka Elżbieta i mnie weźmie w swoją opiekę, poszłam się spotkać z koleżanką, którą kiedyś zabrałam ze sobą na jakieś święta do Lasek, a ona wkrótce wpisała się tam na stałe jako zakonnica. Spałyśmy z panią redaktor w domu rekolekcyjnym, a po dobrze przespanej nocy planowo i bez zakłóceń przeszłyśmy cały program pielgrzymki. Gdyby nie deszcz i doskwierające zimno, nie byłoby na co narzekać, ale z pielgrzymkami to już tak jest, że nawet najradośniejsza musi mieć jakieś uciążliwości, bo przecież nie byłaby pielgrzymką. No i w taki oto sposób zakończył się pewien etap mojego życia związany z Laskami, bo tak naprawdę, to już nie mam tam do kogo jeździć. Wszyscy dawni znajomi poodchodzili do lepszego świata, a ci, których poznałam później, niewiele mają dla mnie czasu i serca. Jednak będę tam nadal zaglądała, by od czasu do czasu odwiedzić miejsce pobytu błogosławionej Matki Elżbiety Róży Czackiej, ażeby Jej przypomnieć o swoim istnieniu. W dzieciństwie rzadko, ale jednak miałam z Nią do czynienia, a więc warto nadal podtrzymywać tę zaświatową znajomość.

5 Replies to “Po dziękczynieniu w Laskach.”

  1. Chętnie bym się z Panią kiedyś tam zobaczyła.
    Na tym wydarzeniu ja też zmarzłam, ponieważ śpiewałam w chórze. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *