Posted on

Pewnie mnie ktoś mocno skrytykuje za to, co zaraz napiszę, ale trudno, muszę to z siebie wyrzucić, bo bym nie była sobą.
Postanowiłam sobie, że gdy dojadę do Lasek, nie będzie żadnych wiadomości ze świata, niczego, co by mnie miało niepokoić, co najwyżej muzyka i książki, a poza tym tylko to, co zdarzy się w Laskach.
No i wyobraźcie sobie, że jak do tej pory wytrwałam w postanowieniu i bardzo mi z tym dobrze.
Słucham odgłosów lasu, który od wieków brzmi niezmiennie, przechadzam się pośród starodrzewia, gdzie niejedne stopy moich różnych dawnych znajomych właśnie tu pozostawiły ślady, zbieram szyszki, które wprawdzie co roku są nowe, ale mają w sobie zapamiętany czas i ten cudowny magiczny przekaz, jakiego nigdzie nie ma dla mnie na świecie.
Nawet te komary, które nie dają spokoju, komponują się w ten czas, gdy wszystko jest dawne,prawdziwe i nieodmienne, bo wpisane we wspomnienia i serce, które tak bardzo przylgnęło do tego zakątka świata.
Chłonę więc każdym oddechem to wszystko, co przynosi mi przeszły czas, bo to jest taki obszar zachwycenia, który nigdy nie mija i chociaż ludzie się dziwią, co ja takiego widzę w tych Laskach, mówię im zawsze tylko to, że właśnie do tego skrawka ziemi najbardziej jestem przynależna i gdyby to było możliwe, chciałabym leżeć na pobliskim cmentarzu, bo to jest też taki kawałek ziemi, który mi zabrał wszystko, co najlepsze, bo ludzi, którzy sprawili, że jestem, kim jestem i moja wdzięczność to także ten ułamek serca, który się Im należy.
I chociaż nie wszystko jest tak jak bym sobie tego życzyła, to jednak fakt, że znów zdarzył mi się laskowski czas, znaczy tyle, ile z niego będę umiała wyciągnąć energii i dobrego wspomnienia, które na potem się przyda, trzeba umieć przyjąć także to, co trochę boli i sprawia, że słońce nie zawsze musi świecić.
Zauważyłam bowiem, że chodzenie już nie jest tylko przyjemnością, ale także pewnego rodzaju niewygodą, bo dolegliwości starzejącego się organizmu czasem zupełnie niespodziewanie dają się we znaki.
Jednak już o tym napiszę może innym razem, bo może się okaże, że to tylko chwilowe zawirowania?
W każdym razie tym, którzy by tu kiedyś mieli ochotę nabrać nowych sił na dalsze życie, mogę powiedzieć jedno: warto spróbować, bo kto wie, czy to nie będzie ten pierwszy raz, który się okaże początkiem przyjaźni z Laskami?

15 Replies to “Laskowski poza czas”

  1. Rozumiem to w zupełności i uważam, że nie ma powodu do krytykowania.
    Każdy z Nas ma lub miał takie miejsce, w którym czuje się dobrze.
    Najczęściej są to miejsca związane z najlepszymi latami życia.
    Takie, gdzie można się wyłaczyć, wrócić do dawnych cudownych wspomnień i zapomnieć o pędzącym świecie.
    Sam miałem takie, ale już nie istnieje :(.

  2. Bardzo dobrze, że potrafi Pani się wyłączyć, Ważne, żeby mieć taką umiejętność i oczywiście miejsca, i ludzi, którzy to umożliwiają. Życzę zdrowia i dalszego wspaniałego wypoczynku.

  3. Skąd w ogóle myśl, że ktoś miałby Panią krytykować!
    Cieszę się tylko, że Pani wreszcie wypoczywa i widać, że jest szczęśliwa!

  4. Ja też to rozumiem.
    Przyznaję bez bicia, że dziwiłam się, dlaczego to właśnie Laski, ale skoro tam Pani jest szczęśliwa, to życzę jak najwięcej takich momentów, które naładowałyby akumulatory na dalszy czas.
    Zdarza się, że i ja mam ochotę się wyalienować, jednak udaje mi się to wyłącznie wtedy, gdy osoby, które kocham i za którymi tęsknię są tuż obok.

  5. Moi dawni znajomi z Lasek już są tylko we wspomnieniach, ale są i pozostaną do końca życia. Natomiast ten skrawek ziemi to taki mój obszar na świecie, w którym zawsze będzie dobrze i bezpiecznie.

  6. Taka ostoja, natura, wspomnienia młodości wiośnianej… 🙂 Cudownie, że są. Również życzę dobrego wzmacniającego wypoczynku.

  7. OOOOO ja tak mam z rodzinnym domem.
    I rozumiem ten stan.
    Jednak myślę, że ja podkreślam JA w Laskach nie odnalazłabym się, ale jeśli dla kogoś jest to najszczęśliwsze miejsce na ziemi bardzo szanuję taką postawę.

  8. Szczerze mówiąc to ja również nie rozumiem, co można by tu krytykować. Czasem trzeba się zatrzymać w tym zagonionym i pędzącym życiu i się zastanowić i przemyśleć różne rzeczy. A Laski właśnie takim przemyśleniom sprzyjają.

  9. Też wracam do Lasek jak do dawno opuszczonego domu. Jak tylko wysiadam z autobusu i czuję zapach puszczy: zapach sosen, dębów, ściółki leśnej, to wiem, że jestem w miejscu, w którym nie stanie, nie może się stać nic złego. To jest taka cisza, która środek mnie wycisza. To jest takie miejsce, gdzie moja dusza nabiera sił. Wcale, ale to wcale się Pani nie dziwię. Ba, nawet trochę zazdroszczę, bo mnie w ten pandemiczny czas w ogóle nie chcą do Lasek wpuścić. 😀

  10. A ja jako osoba wierząca dziękuję Bogu, że nie trafiłam do Lasek.
    Nie przekonuje mnie idea oddzielenia dziewcząt od chłopców.
    Nie wiem jak to wygląda teraz, ale jeszcze 30 lat temu sytuacja pod tym względem nie rysowała się kolorowo.
    Niech ktoś mi wyjaśni sens takich działań?
    Jak dla mnie tworzy się przez to getto
    w getcie.
    Jedno getto to izolacja osób niewidomych od reszty świata.
    Ja chyba mentalnie nie pasuję do takiego klimatu.
    Oczywiście szanuję opinie innych, ale… cieszę się,że mnie tam nie było.

  11. Może.
    Czyli wg Pani to taka wyspa szczęśliwa, kraina dziecinnych lat, dokąd się wraca jak do domu?
    Każdy z nas ma coś takiego, więc ten stan rozumiem.
    Jednak jak powiedziałam jestem przeciwna edukacji katolickiej.
    Nie mam na myśli tylko Lasek, ale również wrocławskie Urszulanki itd.

  12. @Magmar, myślę, że możesz napisać do mnie na priv, może byłabym w stanie wyjaśnić CI pewne rzeczy, choć musiałabyś zadać mi konkretne pytania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *