Na samym początku, kiedy zapisałam się do Eltena, miałam nadzieję, że to taki kącik świata, w którym bezpiecznie można się będzie zagłębiać, a tu nagle wychodzi na to, że nie ma na świecie takiego zakątka, który by nas ochronił przed niespodziewanymi zawirowaniami losu. Na szczęście są takie serca, w otoczeniu których jeszcze wciąż daje się żyć. Jednak kiedy pomyślę o tych, które nas opuszczają, zastanawiam się, czy to aby także nie moja wina? Wartościowy człowiek to ten, który nam daje więcej, niż sobie z tego zdaje sprawę, bo czy inaczej nie przyszłoby Mu do głowy, by odchodzić sprawiając tym tęsknotę i ból zadziwienia, że też tak można? No i co? Nic na to się nie da poradzić, bo jeśli dla odchodzącego to tylko jakiś etap w zyciu, to co na to poradzić? Zastanowić się tylko wypada, co się takiego dzieje, że już nie ma znaczenia to wszystko, co się dotąd dawało bliźniemu? A tak w ogóle, to jak to jest, że człowiek bywa piękny, a jednocześnie nie sposób go zrozuieć? zżyłam się tu z wszystkimi, a tu nagle, nie wiadomo, dlaczego, muszę się z nimi rozstawać/ W dodatku wbrew własnej woli? Tyle lat już żyję na tym świecie, ale są sprawy, których nijak nie potrafię zrozumieć. Za parę minut idę do kościoła. Spróbuję o to zapytać Pana Boga, ale jeśli i On mi nie odpowie, to już nie wiem, jak sobie z tym poradzę?
ja też tego nie rozumię. i nie potrafię odpowiedzieć na to.
Teraz, Pani Heleno, na świecie jest raczej tak, że myślimy o sobie, nie o bliźnich. Co do tego odchodzenia… Wydaje mi się, że właśnie cechą takiego wspaniałego człowieka, który daje z siebie wszystko, jest zrozumienie tego, kto odchodzi. Owszem, możemy namawiać, mówić, że nam zależy, ale trzeba pozwolić odejść, co jest niezwykle trudne. Jeżeli nie możemy na to pozwolić, to jednak jest w nas ta szczypta egoizmu, której nie spodziewamy się w sobie. Powinno nam bardziej zależeć na drugiej osobie niż na nas samych. Jeżeli wiemy, że tak będzie dla niej dobrze, to i dla nas musi być tak dobrze.
Niech się Pani nie martwi, mnie też od kilku dni jest jakoś bardzo mroczno, a w moim otoczeniu mnustwo jest ludzi, którzy mają podobny problem.
To chyba wina tej zwariowanej pogody; kto to widział, żeby w połowie lutego było tak wiosennie?…
Tak, Julitko, wszystko to prawda, ale jakaś odpowiedzialność jednak obowiązuje i nie wolno sobie lekceważyć tych, których się sobie przybliżyło. Pewnie, że nic się z tym nie da zrobić, ale musi minąć jakiś czas, żeby się z tym oswoić i spróbować pojąć, dlaczego?
Tak, tu trzeba faktycznie czasu i, paradoksalnie, wsparcia. 🙂
No i chyba trzeba w sobie coś poprzestawiać, żeby następnym razem już nie było tak trudno.
Zawsze chyba jest… Nic się z tym nie da zrobić…
A mnie się jednak udało w życiu uodpornić się na pewne sprawy.
Bóg nie odpowie bo nie odpowiada coś czego nie ma.
Zgadzam się z Julitą. Jeśli ktoś podejmuje decyzję o zaprzestaniu jakiejś działalności, oczywiście można okazać mu swój żal, pokazać, że to, co robił było wartościowe, ale ostatecznie należy pozostawić mu wolny wybór. Odpowiedzialność za tych, którym się siebie przybliżyło to też ciekawe zagadnienie. Napewno jakaś jest, ale zależy ona w dużej mierze od tego, kto podejmuje decyzję o odejściu. Trudno też oceniać kogoś takiego, nie znając całej sytuacji. Jeśli na przykład pozostanie gdzieś wiąże się z większymi wyrzeczeniami dla danej osoby, niż żal, jaki potencjalnie może wywołać jej odejście, to należy tego kogoś zrozumieć. Jakaś minimalna dawka egoizmu jest potrzebna, żebyśmy nie zatracili siebie wśród oczekiwań innych. Obciążanie kogoś na zasadzie podkreślania mu, że nie został w jakimś działaniu, a zatem nie liczy się wogóle z innymi, też może być zresztą egoizmem, bo temu komuś takie opinie również mogą nie być obojętne.
Wszystko to prawda, a jednak żal!
@Ambulocet Tak, wyczerpałeś temat!
Pani Heleno, żal pozostaje i to właśnie z tym nie da się chyba nic zrobić.
A ja coraz częściej spotykam się z brakiem empatii i zrozumienia drugiego człowieka i tym egoistycznym zacięciem.
Tak tak, a ja się coraz częściej spotykam z narzekaniem na brak empatii ludzi i życzliwości drugiego człowieka.
Nie wspominając o braku zrozumienia i egoistycznym zacięciu.