Posted on

To radość czekania na przyjście Tego, który odkupi świat. To pewność, że nie ma innego szczęścia, jak spotkać to Kruche Dzieciątko. To wiara, że Ono, choć takie maleńkie, ma w sobie niewyobrażalną mmiłość. Takie czekanie, to nie krzyczące reklamy, wystrojone witryny sklepów, lecz cudowne spełnienie sprzed dwóch tysięcy lat i świadomość, że tylko to się liczy. "Gdy znów Cię znajdę w żłóbku, zaśpiewam Ci kolęde, zabiorę Cię do serca i tam kołysać będe. Ogrzeję Cię wdzięcznością, że dałeś się zaprosić i odtąd Cię z miłością zamierzam w sobie nosić. Poniosę Cię przez życie, gdzie zechcesz i jak zechcesz, bo Tobie, tylko Tobie zaufać można jeszcze".

14 Replies to “Czas mojego Adwentu.”

  1. Piękne słowa i jakże z głębi serca pisane. I to prawda nie reklamy i nie płytkie sprowadzanie świąt do prezentów tylko. A adwent w tej opcji marketowej nie istnieje, jakby w ogóle nie liczyło się to czekanie, to przygotowanie na przyjście Dzieciątka.

  2. Te słowa, że weźmie Go Pani do serca i ukołysze oraz ogrzeje wdzięcznością, tak bardzo są czułe. Tęskni za naszymi sercami.

  3. a ja to napisze wprost i bez wstydu.
    poniewasz przez „rodzine” ktora jako rodzina tak naprawde niebiore swieta nigdfy ladne niebyly, to dlamnie najladniejszym momentem swiat byly sa i zawsze beda prezenty.

  4. I pani mówiła coś takiego jak pamiętam, że pani Boga nie może poczuć, zobaczyć, tak to zrozumiałam. Jeśli tak, to czym jest to, o czym pani tu pisze?

  5. A ja zawsze utożsamiam się z Maryją. Pytam ją, jak to jest nosić takiego dzidziusia, a jak czuję, że Oni już są w drodze do Betlejem, to codziennie wieczorem przynoszę Im koce i termosy.

  6. Ja to się zastanawiam, jak to było możliwe, żeby kobieta w ostatnich dniach ciąży mogła tak podróżować i to jeszcze bez żadnego zabezpieczenia. „Leży wśród stajenki nagi, nagusieńki”, prawda, że to tylko ludzka fantazja, bo nie wyobrażam sobie, żeby Maryja nie pomyślała o odzieży dla swego dziecka. A termosy i koce, Julitko, w tamtym klimacie chyba nie są potrzebne, bardziej by się przydało coś dobrego do zjedzenia.

  7. A ja myślę, że na ile mogli napewno się zabezpieczyli.Ale wszystko w tym jest niezwykłe, bo nie jest to zwyczajna ciąża, a i Dziecko, które się ma narodzić nie jest zwyczajnym Dzieckiem a jest jednocześnie Bogiem. A i ta sytuacja chyba też nie jest przypadkowa, a jest przewidziana z góry, by się wszystko mogło wypełnić co by ło powiedziane o tym Dzieciątku. I Bóg wybierając Maryję dał jej też chyba łaskę by ostatecznie wszystkie trudy przeszła.

  8. Oczywiście, że termosy się nie przydają w tamtym klimacie i ja dobrze o tym wiem. Staram się po prostu dopasować to wszystko do polskich, zimowo-śniegowo-stajenkowych realiów.
    Czytałam w tamtym roku artykuł o tym, że gospodarz wcale nie wyrządził Maryi aż takiej krzywdy, „wyganiając” ją z domu i kierując do groty, będącej stajnią – chodziło o to, że kobieta w połogu stanowiła coś nieczystego, a w każdym razie wymagała oczyszczenia, co było dość kłopotliwe dla gospodarza, zważywszy gości i nawet chyba jakieś święto, które wtedy obchodzono. Co więcej, organizowane w ten sposób stajnie były duże, przestronne i dość wygodne (jak na stajnie). Nie pamiętam już niestety, skąd ten artykuł, ale jest bardzo ciekawy i sporo zmienia w postrzeganiu tego smutno-zimnego klimatu.

  9. Najfajniej będzie, jak się kiedyś okaże, że to wszystko, z czym wiąże się nasza obecna świadomość tego, jak było z Narodzeniem Jezusa, zamieni się w całkiem inną rzeczywistość.

  10. Bardzo możliwe. Nie sądzę jednak, by różniło się aż tak – chyba Bóg dałby nam jakoś znać, chociaż tego też nie mogę być pewna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *