7 Replies to “W trzydziestą ósmą rocznicę sierpniowych wydarzeń w Gdańsku.”
To jest piosenka dla córki Macieja Pietrzyka do tekstu Jacka Kasprzyka. Większości z Was nie było jeszcze wtedy na świecie. ale zapewne znacie to z historii, więc tylko ta piosenka.
A ja brałam czynny udział w kilku akcjach. Donosiłam papier na ulotki, śpiewałam dla strajkujących stoczniowców, no i jak było trzeba, to wspierałam finansowo.
ja miałam wtedy dwanaście lat. Pamiętam ten czas, choć nie wszystko wtedy rozumiałam. Ale miałam świadomość że musi dziać się coś bardzo ważnego. Bo była niesamowita atmosfera wtedy. A potem pamiętam też stan wojenny, bo jechaliśmy do domu wcześniej. Policja nas zatrzymywała na drodze,sprawdzali zezwolenie na podróż, bo mama musiała mnie zabrać do domu i szczególnie zainteresowała ich maszyna do pisania. A potem już w Łodzi pamiętam to niesamowitee dudnienie czołgów bardzo blisko naszych okien, bo nasza ulica nie była szeroka. Jechała ich cała kolumna i aż się podłoga ttrzęsła w naszym domu, a to był stary budynek. Potem chodziliśmy pod krzyż z kwiatów, by postawić świeczki. Ludzie krzyż układali, a zomo czy policja go niszczyła.
To jest piosenka dla córki Macieja Pietrzyka do tekstu Jacka Kasprzyka. Większości z Was nie było jeszcze wtedy na świecie. ale zapewne znacie to z historii, więc tylko ta piosenka.
Masz rację. Ale media są, publikacje też… Więc coś tam wiemy jeśli tylko wiedzieć chcemy.
A ja brałam czynny udział w kilku akcjach. Donosiłam papier na ulotki, śpiewałam dla strajkujących stoczniowców, no i jak było trzeba, to wspierałam finansowo.
Cieszę się, że możemy śledzić losy świadka tamtych wydarzeń.
ja miałam wtedy dwanaście lat. Pamiętam ten czas, choć nie wszystko wtedy rozumiałam. Ale miałam świadomość że musi dziać się coś bardzo ważnego. Bo była niesamowita atmosfera wtedy. A potem pamiętam też stan wojenny, bo jechaliśmy do domu wcześniej. Policja nas zatrzymywała na drodze,sprawdzali zezwolenie na podróż, bo mama musiała mnie zabrać do domu i szczególnie zainteresowała ich maszyna do pisania. A potem już w Łodzi pamiętam to niesamowitee dudnienie czołgów bardzo blisko naszych okien, bo nasza ulica nie była szeroka. Jechała ich cała kolumna i aż się podłoga ttrzęsła w naszym domu, a to był stary budynek. Potem chodziliśmy pod krzyż z kwiatów, by postawić świeczki. Ludzie krzyż układali, a zomo czy policja go niszczyła.
I piosenkę pamiętam. Nawet wtedy szybko tak jakoś spontanicznie nauczyłam się jej na pamięć i do tej pory pamiętam.
Stan wojenny zastał mnie w Krakowie i musiałam się starać o pozwolenie na powrót do Gdyni. To był bardzo trudny czas. Napiszę i o tym w mojej książce.