Dziś poza normalnymi zajęciami dodatkowo trochę ruchu, bo po raz pierwszy w czasie tego wypoczynku wybraliśmy się do tzw „domu przyjaciół”, gdzie wysłuchaliśmy muzycznych refleksji religijnych w wykonaniu tych samych wykonawców, których słuchaliśmy dwa dni temu. Koncert ten był dedykowany seniorom z okolic Warszawy i nam, wypoczywającym w Laskach już szósty dzień. Po kolacji zapowiada się wieczór tańcujący. Wprawdzie noga już prawie nie boli, ale wcale nie wiem, czy powinnam ją forsowac, czy nie? Pójdę się przekonać, jak to będzie, bo jeśli nawet nie potańczę, to może poznam kogoś miłego? Poza tym nie należę do tych osób, które się migają od zaplanowanych przyjemności, więc jeśli muzyka okaże się niezbyd głośna, to można przecież posłuchać, a także porozmawiać w przerwach. W poniedziałek ma przyjechać jakiś specjalista z niezwykłymi okularami, sama jestem ciekawa, co to takiego i chociaż mnie już żadne okulary nie pomogą, trzeba iść na to spotkanie, żeby przynajmniej wiedzieć, że jest takie cudo. Natomiast jutro duża część wypoczywających w Laskach wybiera się na cały dzień do Choszczówki, gdzie wypoczywał niegdyś i pracował Prymas Tysiąclecia. Nie wiem, czy to takie ciekawe, więc chyba nie zabiorę się z innymi, chyba, że mnie zmuszą, ale nie sądzę, by tak było. Chciałabym sobie poodpoczywać po prostu po swojemu, odwiedzić znajomych, posłuchać ciszy Lasek i pooddychać świeżym powietrzem. Byleby tylko nie padało, bo wtedy pozostanie mi tylko zajmowany pokój i książka, albo komputer, no i Amiś będzie miał mnie więcej dla siebie, bo go ostatnio naprawdę bardzo zaniedbuję. Jak na krótko przychodzę do pokoju, to tak się przytula, jak gdyby chciał mi powiedzieć, „Już się nie mogę doczekać końca tych twoich wypoczynkowych dni, bo ciągle mnie zostawiasz, więc tylko jem i śpię” Dlatego jutro postaram się mu tę niewygodę zrekompensowach i zabiorę go wszędzie tam, gdzie się wybiorę. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i czekam na dobre słowa.