Nie wiedziałam, że Gdynia nocą może być aż taka cicha. Od kilkunastu minut nawet żaden samochód nie przejechał moją ulicą. Ptaki posnęły, powietrze się ochłodziło, a mewy, które mają w moim bloku gniazdo na dachu, całkiem gdzieś przepadły, bo nawet wieczorem nie było słychać ich krzyku. Chyba pójdę posiedzieć na balkonie, to może sen mnie zmoży? Jeśli to będzie możliwe, to odezwę się wieczorem, a kolega, który obiecał wpaść do Lasek, będzie bardzo mile widziany. Najlepiej chyba w sobotę, bo pewnie mniej zaserwują nam zajęć? Zresztą do tego czasu napiszę nie raz także do tego kolegi. Teraz żegnam się już całkiem prawdziwie. Dobranoc!