Ładne. Trochę góra niepewna i miejscami rozchwiana ciut. Ale rozumiem. Trudno jest sobie akompaniować. Dałaś rade!!! Ale pasję podziwiam. Czyściutko. Miło posłuchać.
Musiałam panować nad głosem, nad mikrofonem, a najbardziej nad Jacusiem, który od czasu do czasu wchodził mi na głowę i dziobkiem stukał w okolicę lewego ucha, żeby przerwać mój wokal. Zresztą jak pisałam, nie miałam wtedy jeszcze pojęcia o technice śpiewania. Dziś zaśpiewałabym pewnie jeszcze gorzej, więc już nawet nie próbuję.
W następnym wpisie pokaże dla porównania coś, co śpiewałam w programie na dyplom.
A z którego roku te nagrania?
Z 1976
Ładne. Trochę góra niepewna i miejscami rozchwiana ciut. Ale rozumiem. Trudno jest sobie akompaniować. Dałaś rade!!! Ale pasję podziwiam. Czyściutko. Miło posłuchać.
Musiałam panować nad głosem, nad mikrofonem, a najbardziej nad Jacusiem, który od czasu do czasu wchodził mi na głowę i dziobkiem stukał w okolicę lewego ucha, żeby przerwać mój wokal. Zresztą jak pisałam, nie miałam wtedy jeszcze pojęcia o technice śpiewania. Dziś zaśpiewałabym pewnie jeszcze gorzej, więc już nawet nie próbuję.
Faktycznie, trochę czynników zakłócających było. Ale efekt miły dla ucha. I pierzasty wokalista ładnie współbrzmi. 🙂
Nigdy już potem nie miałam kanarka, za to sporo różnych psich przyjaciół, które czasem nie pozwalały mi śpiewać, bo robiły to lepiej ode mnie.
Piękna piosenka, czysto kochana. Kanarek tak ślicznie śpiewa, musiało ci być bardzo miło, gdy z tobą tak śpiewał. Mały, kochany przyjaciel.
Chyba w nagraniach z panią Kaufman też słychać jakieś zwierzątka.