Ten ptaszek, którego śpiewanie słychać w tle, to mój kanarek Jacuś. Zawsze, kiedy siadałam do pianina, wychodził z klatki, bo zawsze była otwarta i siadając mi na ramieniu czekał, aż zacznę śpiewać, żeby też móc się dołączyć, a śpiewał tak, że miało się wrażenie, jakby za moment gardełko miało mu pęknąć,, bo za wszelką cenę chciał być głośniejszy ode mnie.
Był taki spektakl nagrywany w 1978 roku na dewupłytowym albumie a miał tytuł „Dziś deo ciebie przyjść nie mogę”. I tam był fragment tego tanga. Nawiasem mówiąc na youtube nawet znalazłam jego fragmenty. I zawsze ta piosenka i ten spektakl będziemi przypominać moją babcię, która mi opowiadeała jak było w Łodzi przed wojną i potem. I ona mi puszczała ten spektakl jeszcze na adapterze bambino.
Ten ptaszek, którego śpiewanie słychać w tle, to mój kanarek Jacuś. Zawsze, kiedy siadałam do pianina, wychodził z klatki, bo zawsze była otwarta i siadając mi na ramieniu czekał, aż zacznę śpiewać, żeby też móc się dołączyć, a śpiewał tak, że miało się wrażenie, jakby za moment gardełko miało mu pęknąć,, bo za wszelką cenę chciał być głośniejszy ode mnie.
Fajne, Tylko te pianino słychać głośniej.
Bardzo melodyjne. I ładnie zagrane. Barwa głosu pasuje klimatycznie do piosenki.
Dziękuję wszystkim za życzliwe komentarze, a Tobie, Mimi, szczególnie, bo jak widać znasz się na tym profesjonalnie.
🙂 🙂 Cała przyjemność po naszej – słuchaczy – stronie. 🙂 🙂
Jej, popłakałam się. Nie mogę, ogromnie się wzruszyłam i takie piękne słowa, dotknęły moją duszę.
Był taki spektakl nagrywany w 1978 roku na dewupłytowym albumie a miał tytuł „Dziś deo ciebie przyjść nie mogę”. I tam był fragment tego tanga. Nawiasem mówiąc na youtube nawet znalazłam jego fragmenty. I zawsze ta piosenka i ten spektakl będziemi przypominać moją babcię, która mi opowiadeała jak było w Łodzi przed wojną i potem. I ona mi puszczała ten spektakl jeszcze na adapterze bambino.
Myślę, że to bardzo wzruszające wykonanie, po prostu czaruje Pani swoim ciepłym głosem.