Najpierw się Joli popsuł samochód, potem się okazało, że lekarz po recepty może mnie przyjąć dopiero szóstego lipca, a żeby prawu serii stało się zadość, skręciłam nogę i kto wie, czy pojadę na wczasy? Na domiar złego wszystkie komputery mają u mnie awarie i nie ma nikogo, kto by na to jakoś zaradził. Wobec tego nie pozostaje mi nic innego, jak porzucić nowoczesne technologie i oddać się całkowitemu lenistwu. Widocznie komputery przestały mnie lubić, a cała reszta świata odwróciła się ode mnie, bo nic do mnie na pocztę nie przychodzi ani na eltenie ani na meilach. No to do usłyszenia w lepszych czasach. Wszystkim życzę dużo dobrego na dziś i na jutro, a jak się zdarzy, że jakimś cudem moje komputery wyzdrowieją, to znów się odezwę, bo cała trudność polega na tym, że trudno je odpalić. Może mają mega wirusa?