Pani Ela, właścicielka Filusia zaprosiła nas dzisiaj na lody. Ponieważ ani Amiś ani Filuś lodów nie dostali, oboje jacyś sfrustrowani. Jeden drugiego omija, jeden i drugi powarkuje, a obydwa wylizują puste miski. Pora karmienia jeszcze daleka, ale pani Ela się lituje i obydwum daje jakieś psie przysmaki, ale ani jeden ani drugi zbytnio się do jedzenia nie kwapią, więc dlaczego lizały miski? Woda była , więc o co może chodzić? W niebie dziś taki wiatr, że może to im szkodzi? W każdym razie wizyta niezbyt nam się udała, a teraz Amiś słodko śpi, a ja się wybieram do sąsiadki, bo ma podobno coś pysznego, ale nie chciała zdradzić, co, no więc pędze, żeby Wam potem powiedzieć, co to takiego było.
No to smacznego.
Smacznego Pani życzę.
Szkoda, że Filuś smutny. Ale tak czy inaczej, smacznego. 🙂
To była pizza, ale jaka! Wszystko tam było: ser, papryka, szyneczka, jakieś groszki, cudowny sosik i coś tak smakowitego, że nawet nie umiem tego nazwać, a do tego bezalkoholowe piweczko. Taka teraz jestem najedzona, że mowy nie ma na razie o spanku. No, ale sobie coś poczytam i w końcu mie zmoży. Dobrej nocki wszystkim, którzy idą spać.
Mniaam, jeść mi się chce. :d
A mogę kawałek?… Mogę?…
Niestety, wszystko pożarte.